Zacznijmy od tego, że to się czyta przez „A” – karfur, a nie Kejfur jak moja teściowa powiada. Carrefour Polska w 2022 roku ma 962 sklepy i 3 magazyny centralne. Centrala kupców mieści się w Galerii Wileńskiej w Warszawie. Obok Rossmanna masz windę, wciskasz przycisk i jedziesz na górę. Sieć wprowadza mnóstwo innowacji w zakresie food-tech, ale czy jest równie elastyczna na nowości produktowe? O tym w dzisiejszym wpisie.
Hola-hola 962 sklepy pod szyldem Carrefour, ale blisko połowa ma inne NIPy. Czyli jeśli dogadasz się z kupcem z centrali to pewnie kupi od Ciebie na 350-400 sklepów. Tyle ponoć jest pod jurysdykcją centrali a ile może brać towar skąd chce – tego się nie dowiemy. Franczyza ma swoje plusy i minusy – plus jest taki, że możesz dostarczać do jednego lokalnego Carrefour jeśli nie jest hipermarketem. Czasami jeden franczyzobiorca ma kilka punktów. Cyk-pyk i dostarczasz do kilku miast, a nie byłeś nawet w centrali. Minus jest taki, że lokalny Carrefour będzie zamawiać małe ilości z dostawą do każdego z miejsc. No i jak się domyślasz dogadanie się z takim jegomościem co jest Panem wszechświata bo ma Kajfura może być równie trudne co z kupcem z centrali. Ale cóż – rynek jest do wzięcia – nikt nie mówił że będzie łatwo, więc nie narzekaj tylko weź się w końcu do roboty!
Dam Ci tip, który pomoże popchać współpracę kilka kroków do przodu. Hipermarkety mają to do siebie, że ktoś musi wykładać towar i dbać o ekspozycje. Nie da się tego zrobić raz na miesiąc. Nie dają rade też kasjerzy-kasjerki, bo jest ich 4-5 a alejek z towarami kilka kilometrów. Jeśli na przykład ktoś włoży do lodówki 12 śmietan, to o godzinie 12:00 może być ich zero. Musi się być jakiś ludzik, który dołoży towaru. No i teraz wchodzisz Ty cały na biało i z wiatrem we włosach obniżonym głosem uroczyście informujesz, że masz na to rozwiązanie – zewnętrzna firma co zacnie towary na półkę dokłada. Mało tego powiedz, że będziesz chętny brać udział w degustacjach czy innych aktywnościach. Kupiec nie będzie mógł oderwać od Ciebie wzroku jak od bitwy żuli pod sklepem i weźmie Cię od swojej oferty. To działa!
Podobno celem każdego artysty, który tworzy jakieś dzieło jest wywołać w odbiorcy „poznawczą niepewność”. Czyli nie za bardzo potrafisz odczytać co miał artysta na myśli, ale zatrzymujesz się patrzysz, myślisz, myślisz i w zasadzie o to chodziło. Artysta zatrzymał na chwile Twoja uwagą. Mam wrażenie, że podobnie wyglądają niektóre półki w Carrefourze. Kilka rodzajów musztardy, naście rodzajów mleka, cukierki każdej maści, koloru i smaku. Chodzę po tych alejkach, podziwiam a czasem nawet hihrolę się w duchu. Czy naprawdę potrzeba aż tyle tego wszystkiego? Kto to kupuje? A może to ma tylko wyglądać i stać jak w muzeum? Mniejsza z tym – ważne że półka jest szeroka i tutaj może pojawić się miejsce dla Ciebie. Uzupełnienie półki o nowości może zainteresować kupca. No bo ile można pić tą Finlandię, czas spróbować czegoś nowego…
Carrefour coś tam kupił po Tesco, przejął kilka Praktikerów co się zwinęły z rynku…. no i tyle. Rozwija małe formaty convinience podglądając trochę Żabkę. Może więc śmiało prognozować, że w takim tempie aktualni dostawcy spokojnie nadążają z dostawami. Trudno się spodziewać, że panicznie brakuje im towaru, bo co chwila kupują nowe działki i pozyskują nowych klientów. Raczej Carrefour przypomina sędziwego ogrodnika, który dopieszcza swój kwitnący ogródeczek. Dlatego mogę ocenić, że „mainstream” czyli produkty pierwszej potrzeby ma już opanowane i stabilne. Upatruj raczej swojej szansy w nowościach, aktualnych trendach – czyli w czymś co może doprowadzić do „inkrementalnego” wzrostu kategorii. Pani Inga lubi to słowo, Ty też polub a gwarantuje, że #TomaszSprzedane.